17 września 2010

Żona Męża


Dźwięki mieszają się ze sobą: rytmiczne uderzenia palców o struny gitary, wokalista śpiewający o czymś nienamacalnie znajomym i głuchy świder strzelaniny zza ekranu telewizora kierowany przez Męża.
Żona lirycznie nastawiana - wczuwa się w każdy odgłos muzyki płynący z głośniczków wbudowanych w niewielki laptop. Nauczyła wyłączać niektóre swoje zmysły, lub raczej ich połówki. Kieruje swoim światem zmysłowym. Mąż niczego nie zauważa.

Jest taka muzyka, która uruchamia zapadki, odblokowuje kody namiętności. Wtedy wydobywają się z różnych sekretnych sejfów opary wspomnień. Maleńka istotka w Żonie zaczyna się dusić tymi wspomnieniami, tym dusznym dymem. Ale jest cos w tej atmosferze, jest coś, co uzależnia, co powoduje, że krew szybciej płynie. Krzyki w głowie Żony nie zamilknął wraz z zakończeniem piosenki.

Idzie zapamiętale dalej. Z każdym krokiem coraz trudniej, jakby wszystkie odnóża duszy zapadały się w coraz mętniejszych bagnach podświadomości. Tęsknoty. Marzenia. Sny. I strach. Lęk przed znanym, które mogłoby być nieznane. Kiery ruchy stają się coraz szybsze, kiedy palce na klawiaturze same odnajdują właściwe litery a muzyka coraz głośniej wbija się swoimi szponami w zmysły
Odgłosy strzelaniny dochodzą zza kotary świadomości.
Kolejna piosenka się kończy, kolejna zaczyna.

Tym razem nieznany utwór wybrzmiewa. Narastająco, pulsacyjnie. Znowu szybko, głośno i boleśnie prawdziwie. Żona lubi, kiedy muzyka ją dotyka. Kiedy zaczyna się wdzierać do jej duszy, kiedy zaczyna boleć. Żona lubi sprawiać sobie ból za pomocą zmysłów. Sama sobie sprawiać. Jakby sama sobie sprawiała prezent. Nie ma mowy o poczuciu winy.

Chociaż poczucie winy to ciekawy temat. Jednak nie ma do niego odpowiedniej piosenki w dzisiejszym repertuale Żony.

Żona czyta skrawki zapisanych powierzchni. Jej własne słowa przypomina o emocjach, które wcześniej nią targały. Które za każdym razem nią targają, gdy je odgrzebuje. Kiedy przychodzi drań, ten konkretny drań, odkopuje wspomnienia, które są zapisane w kilkudziesięciu piosenkach. I listach. Pamiętnikach. I popiołach.

Żona nie pali w domu. Żeby zapalić papierosa, na którego tak bardzo ma teraz ochotę musiałaby wyjść na taras. Ale Mąż jest w domu. Mąż jest swoistym klawiszem, który zabrania Żonie palić papierosów. Ani niczego innego. Jeśli zauważy Żonę Palącą, staje się Wkurzonym Mężem. Wkurzony Mąż długo nie daje się udobruchać, co czasami podnieca Żonę.

Żona jest dziwną Istotą, która – świadoma swojej seksualności – lubi uwodzić samą siebie. Często uwodzi we wspomnieniach. Skoro je odkopała, może je teraz wykorzystać. Żona lubi nekrofilię – seks z trupem pełnym wspomnień, które dają rozkosz a jednocześnie są tak samo martwe, jak ci, na cmentarzach. Tamtych można jeszcze dotknąć, tego, co pozostało tylko w pamięci, nie można.

Dlatego tak bolą. Nie można ich w żaden sposób reanimować. Nie da się ich już podtrzymać ożywić. Żona to doskonale wie, jednak ciągle próbuje.

I kolejny raz wpada w ekstatyczny nastrój, w którym nie tylko już papieros jest w zasięgu pragnień, ale i alkohol. Dużo alkoholu, sporo procentów, sporo myśli zakonserwowane w głowie. Aby zatopić paranoje, wszystkie myśli i pragnienia. Żona wie, że jest Żoną, ale wie też, że jej dusza nigdy nie będzie należała do Męża.
Mąż szanuje szaleństwo Żony, w ogóle się tym nie przejmuje. Po każdej akcji muzyczno-wspomnieniowej z taką lubością odgrywanej przez Żonę, ona sama się uspokaja i jak łagodna łania zaczyna się łasić do swojego Męża. Bo tak naprawdę Żona zawsze marzyła o spokojnym mężu, który nie ma w głowie tylu krzyków, co Żona. Żona zawsze marzyła o Mężu, który będzie w stanie ratować Żonę z opresji spokojem i rozsądkiem. O takim właśnie Mężu Żona marzyła, który strzela z karabinów napędzanych nienawiścią i strachem jedynie na ekranie telewizora. Takim właśnie jest Mąż Żony.

 Alicja Liddell

1 komentarz:

  1. Muszę ci się przyznać, że dopiero teraz przeczytałam to opowiadanie. Jestem pod wrażeniem i gratuluję odwagi, bo właściwie "Żona męża" to taki swoisty ekshibicjonizm duszy. Podoba mi się styl w jakim to napisałaś, bardzo dynamiczny. Czytając to miałam wrażenie, że całą historię opowiadasz ustnie ;).

    OdpowiedzUsuń