Jim Morrison powtarzał, że sny rodzą rzeczywistość, co choć budzi początkowo sprzeciw, nie jest wcale niemożliwe. Wręcz przeciwnie.
Kiedyś spisywałam swoje sny. Miałam piękny zeszyt, ekologiczny z czarną okładką, w środku papier koloru brązowego, recykling pełną parą. Tam zwielokrotniały swój żywot moje sny.
Aż któregoś dnia przyłapałam się na wspominaniu czegoś, co prawdopodobnie wydarzyło się w marzeniu sennym, a byłam pewna, że było na jawie…
I tak do dziś nie jestem pewna kilku moich wspomnień. Nie wiem, czy wydarzyły się naprawdę czy też zostały zaprojektowane przez mój umysł?
Patrząc na przedmiot, wiemy jaką pełni funkcję. Czasami tylko się jej domyślamy, jednak rozwikłanie zagadki nie zajmuje zbyt dużo czasu.
Patrząc na moje sny i wspomnienia (a nawet niektóre odczucia) nie potrafię powiedzieć, po co egzystują w moim życiu. Wiem tylko, że budują moją rzeczywistość, są jej (zbyt) ważnym składnikiem.
Chociaż nie mogę na nich w pełni polegać.