19 stycznia 2012

dziewiętnasty stycznia

Zapalam papierosa
żar, dym, wdech, wydech, dym

Wsiadam do samochodu
sprzęgło, skrzynia biegów, gaz, hamulec, zakręt, jeden, drugi i trzeci i jestem na ulicy,
zapinam pasy, rozglądam się, włączam muzykę
głośniki eksplodują dźwiękami
jakimikolwiek, dziś to nie ważne

Jadę
Gaz, dwójka, trójka, czwórka, gaz, piątka.
Jadę szybko, pewnie. Mijam samochody, ślamazarne pudełka pełne cudzych zapachów, pełne marionetek.

Czuję jak krew uderza mi do głowy
mocniej szybciej więcej

Wpadam w poślizg
a może to ja sama skręciłam kierownicę zbyt gwałtownie
wymierzone dokładnie tak, jak czytałam
w poradniku dachowania
odrzuca mnie w górę, samochód wypada z jezdni, wpada na torowisko

jedzie pociąg z daleka
miażdżona blacha, odłamki szkła, jeszcze kilkaset metrów ciągnięty wrak przed sobą jak okulary na nosie starca

Nie ma tam żadnego światła
są połamane kości, ból, przeraźliwy strach, ból, krew, ból

Jeszcze się nie zdecydowałam
czy przeżyję
czy nie.