17 października 2011

a

Szczeniackie lata za mną.

Nadchodzą czasy, których nie do końca rozumiem.

Dorosłość, w której nie ma miejsca na marzenia o magicznym pyle, w którym mogłabym zniknąć.

Dojrzałość, w której wartości poganiają poglądy...

Chwile, w których krawacik musi być zawiązany a
sukienka dopięta

i nie można założyć podartych kabaretek.


I tak tkwię między  wariactwem afektywnym dwubiegunowym
a
dorosłą, dojrzałą wersją kobiety
żony
matki

3 komentarze:

  1. I czasem jest to bardzo ciężki i frapujący całun, pod którym tłoczy się nasze życie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami zbacza się z drogi, po to by odnaleźć coś, co serce tylko rozumie. Nie rozum.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet u najbardziej dojrzałej i doświadczonej osoby, czasami odzywa się dzieciak, który potrafi zrujnować to na co pracowało się całe życie. Z pozoru zrujnować, bo dorosłości uczymy się całe życie. I każde doświadczenie karmi w nas zarówno tego dorosłego, poważnego człowieka jak i małe, beztroskie dziecko.

    OdpowiedzUsuń